niedziela, 15 czerwca 2014

Żaneta - nigdy nie jest za późno (2. Akela gromady żeńskiej)


Pierwszą styczność ze Skautami miałam w gimnazjum. Wraz z koleżankami brałyśmy udział w corocznej fieście balonowej, organizowanej m.in. przez Zawiszaków. Zabawa była przednia, udało nam się nawet wygrać w obydwu kategoriach, dzięki czemu miałyśmy okazję przelecieć się prawdziwym balonem. Zainteresowała się nami Ania (ówczesna drużynowa) dała nam namiary na siebie oraz zaprosiła na zbiórkę.

Niestety na tym się zakończyło


Koleżanki nie były zainteresowane a ja sama nie miałam odwagi i stwierdziłam, że jestem za stara na harcerkę. Gdy byłam w I klasie liceum ta sama koleżanka która wcześniej nie chciała wstąpić do Zawiszaków zabrała mnie na wigilię harcerską. Tam poznałyśmy drużynową Ewelinę, która zaproponowała nam udział w zimowisku. W ten sposób

rozpoczęłam swoją przygodę ze skautingiem.

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że Kasia, która zabrała mnie na pierwsze spotkanie, sama zrezygnowała tuż po zimowisku. Ja trzymam się nadal. Przeżyłam rok w 2. Drużynie Rawskiej, dzięki czemu doświadczyłam co to znaczy żyć w zastępie. Na młodej drodze poznałam dokładnie wszystkie gałęzie a po roku


zdecydowałam się na pracę z wilczkami. 

Przez rok byłam Akelą 2. Gromady Rawskiej, a następnie przyboczną. W 2013r roku rozpoczęłam studia w Poznaniu i mimo, iż od Zawiszaków Rawskich dzieli mnie prawie 300km, moja historia się nie kończy. Wraz z Natalią i Justyną rozpoczynamy pracę nad stworzeniem środowiska na ziemiach wielkopolskich.

2 komentarze:

  1. Miło poznać taką historię :). Sama mam podobną, choć może jeszcze bardziej pokręconą. Zaczęłam w II gimnazjum, w Samodzielnym Zastępie, gdzie wraz z Zastępową tworzyłyśmy dwuosobowy zespół. Zastępowa kiedyś opowiadała mi o różnych ścieżkach. Powiedziałam, że chciałabym zajmować się Wilczkami, gdy już będę wystarczająco doświadczona.
    Zbiórki, obóz, kilka zbiórek... Po I zostałyśmy wcielone do Drużyny, gdzie nie do końca spodobała mi się natychmiastowa degradacja i bycie na równi z Wilczkami, dla której nie było wówczas u nas gromady. Zajmowanie się Wilczkami, a bycie jak Wilczek z krzyżem harcerskim na berecie to dwie rożne sprawy.

    Zniknęłam z Zawiszaków, znajdując sobie zastępcze zajęcia: geocaching, urban exploring i wędrowanie. W tym czasie zostałam też wychowawcą kolonijnym. Jednak wciąż tęskniłam za duchem Zastępu.

    Bóg jednak wiedział co robi. Moi rodzice przypadkiem natknęli się na Akelę (już teraz istniejącej u nas) Gromady, która szukała kogoś z dokumentami wychowawcy kolonijnego. Wilczki, Zawiszaki i to u nas? Nie mogłam nie wrócić :).

    Już jestem po pierwszym obozie z moimi dzielnymi maluchami i nie mogę doczekać się kolejnych wyjazdów. Może powinnam dodać, że w tym roku kończę 21 lat, a moja przyrzeczenie miałam w 2008.
    Na 5 lat zrezygnowałam z harcerstwa. Wróciłam. Nigdy nie jest na to za późno :).

    OdpowiedzUsuń